W ostatnich tygodniach odwiedziliśmy kilka imprez urodzinowych organizowanych dla dzieci. Większość z nich odbywała się w miejscach do tego dedykowanych, nieliczne w domach. Wszystkie wyglądały bardzo podobnie i dzieci były bardzo zadowolone. Przerażające było tylko jedno. Ilość słodyczy i słodkich napojów. Nawet owoców (choćby tych najsłodszych) było jak na lekarstwo. Jednak prawdziwym szokiem było dla mnie takie zdanie usłyszane od jednego z rodziców: “Przy tak intensywnej i wyczerpującej zabawie dzieci mogą jeść cokolwiek. I tak to spalą.” Otóż …. nie do końca.
Ów rodzic wziął bowiem pod uwagę tylko jedną stronę medalu, a mianowicie ilość (notabene ogromną) kalorii zgromadzoną w ciastkach, żelkach, cukierkach, gazowanych i słodzonych napojach, sokach z dosładzanego koncentratu, itd., itp. Zapomniał jednak, że w prawidłowym odżywianiu, a także budowaniu zdrowych nawyków, najważniejsza jest jakość, a nie ilość. Co bowiem łączy te wszystkie słodkie przekąski i napoje? Jaki składnik występuje we wszystkich wymienionych powyżej produktach, i to w ilościach, które wydają się niemożliwe do “upchnięcia” w tak małym opakowaniu? Tak, jest to cukier, a dokładnie cukier prosty. Występujący w różnej postaci, od znanego z naszych stołów cukru białego, w charakterystycznych kryształkach, po przemysłowe tańsze zamienniki, czyli np. syropy glukozowo-fruktozowe.
Co jest zatem błędnego w podejściu nieszczęsnego rodzica? Najpierw odrobina teorii. Węglowodany, a więc również cukry, stanowią podstawowe paliwo dla komórek naszego organizmu. Są zatem bezsprzecznie potrzebnym elementem naszej diety. Jest to jednak grupa związków bardzo obszerna, a podstawowym kryterium jej podziału jest stopień złożoności. Stąd podział węglowodanów na proste i złożone. Cukry proste nie muszą być dalej przetwarzane, a jedynie wchłaniane bezpośrednio do krwioobiegu, a ich nadmiar przetwarzany jest w wątrobie i odkładany do tkanki tłuszczowej. W procesie tym uczestniczy także trzustka, o którą w tej całej historii należy bać się najbardziej. Produkowana przez nią insulina, czyli hormon obniżający poziom cukru we krwi, jest uwalniana w dużych ilościach i pozwala skutecznie przywrócić pożądany w organizmie poziom cukru. Proces ten jednak powoduje, że prawie natychmiast odczuwany jest głód, a tym samym pojawia się chęć na następny posiłek lub przekąskę. Z czasem również eksploatowana niemiłosiernie trzustka przestaje działać prawidłowo, a to już prosta droga co cukrzycy typu 2.
Dla porządku wspomnijmy jeszcze, że węglowodany złożone, zostają w procesie trawienie rozbite również do postaci cukrów prostych i dopiero wtedy wykorzystane. Jest to jednak proces długotrwały, dający organizmowi czas na powolne wykorzystanie tego nośnika energii, a tym samym nie obciążający w takim stopniu trzustki i wątroby. Dlatego właśnie spożywanie kasz, przetworów zbożowych z pełnego przemiały czy też np. ziemniaków, daje uczucie sytości na wiele godzin po zjedzonym posiłku.
Wracamy do przywołanego wcześniej rodzica. Otóż organizm jego dziecka “poradzi” sobie z nadmiarem cukru, ale nie pozostanie to bez wpływu (choć w dłuższym horyzoncie czasu) na kondycję wątroby i trzustki. To samo dziecko wróci też za chwilę znów głodne. Niewątpliwie sięgnie wtedy po kolejną słodką przekąskę. Sprawdźcie zawsze w takich sytuacjach czy dziecko jest tak naprawdę głodne. W tym wieku bowiem, bardzo łatwo pomylić głód z pragnieniem. Zawsze zatem najpierw należy zaproponować napój. Jaki? Oczywiście wodę.
Jeśli argumenty wskazujące na ewidentną korelację pomiędzy nadmiernym spożyciem cukrów, a występowaniem nadwagi oraz w konsekwencji otyłości, cukrzycy, zespołu metabolicznego czy też chorób sercowo-naczyniowych Was nie przekonują, powiedzmy jeszcze, że cukier ma silne właściwości uzależniające. Podajemy więc naszym dzieciom używkę, niewiele lepszą od papierosów czy alkoholu. Dopiero budzi się społeczna świadomość w tym zakresie, więc niestety niewiele się stosunkowo jeszcze o tym mówi. Ale sprawdźcie proszę słynne reklamy z początków XX wieku, na których uspokajające efekty palenia tytoniu są promowane przez lekarzy. Tu jest do pewnego stopnia podobnie. Tylko niewiedza czy niechęć do prostej analizy faktów powstrzymuje nas od dość oczywistych wniosków na temat szkodliwości cukru. Nie bez winy jest tu też ślepy pęd producentów żywności do obniżania kosztów i sztucznego polepszania smaków. Cukier (lub co gorsza syrop glukozowo-fruktozowy) jest dodawany praktycznie wszędzie. Więc nawet jeśli wydaje się, że go nie jemy, tak naprawdę jest inaczej.
Czytajcie zatem etykiety i brońcie swoje dzieci! To jest do zrobienia. Potrzeba jednak edukacji i odpowiedniej wytrwałości. Nie musi też oznaczać całkowitego rezygnowania z przyjemności deserów. Jest wiele cudownych przepisów, które pozwolą znam zjeść coś słodkiego bez nadmiernego obciążania naszego organizmu.
Wpisy powiązane:
Nadwaga i otyłość. Jak chronić nasze dzieci?